Dodano

Wykład inauguracyjny Rektora WSA

Zapraszamy do zapoznania się z wykładem wygłoszonym przez JM Rektora WSA dra hab. Roberta Manowskiego podczas Inauguracji roku akademickiego 2023/2024.

Witam Was serdecznie, jestem jednym z profesorów tej Uczelni i jednocześnie Rektorem oraz
współzałożycielem Wyższej Szkoły Artystycznej w Warszawie, nazywam się Robert Manowski.
Witając Was uroczyście, w pierwszej chwili chciałbym tak naturalnie zapytać – kim jesteście?
Chciałbym dowiedzieć się od Ciebie kim jesteś?
Co tu robisz i skąd przychodzisz? Co teraz czujesz? Co myślisz?
Czy towarzyszy Ci ciekawość, ekscytacja, czy może jakiś rodzaj obawy lub niepewności, a może jednak
wyłącznie radość?
Jest to dla mnie bardzo ciekawe. Jednak zadam Wam inne pytanie, a może nawet dwa pytania.
Usłyszycie jedno z tych zagadkowych pytań, na które odpowiedź wydaje się być oczywista, choć samo
szukanie jej jest zadaniem, które może być nie lada łamigłówką. To jest ten rodzaj trudności, z którą
kiedy zostanie się dłużej, będąc w świadomej refleksji, to z czasem otworzy się przed nami pewien
rodzaj filozoficznej głębi.
Nie martwcie się, nie jest to szkoła buddyjskich mistrzów Zen i nie będzie to pytanie typu – “Jaki jest
dźwięk jednej klaszczącej dłoni?”
Obiecuje Wam, że moje pytanie będzie brzmiało znacznie prościej.
Gotowi?
Moje pytanie brzmi – Gdzie jesteś?
Gdzie teraz jesteś?
Niech każdy z Was zada sobie to pytanie i powie do siebie w myślach.
– Gdzie jestem?
Zostańmy z tym pytaniem.
– Gdzie jestem?
W pierwszym odruchu, będącym podniesioną wysoko ręką pilnego ucznia przywołanego do tablicy,
chcielibyśmy naiwnie powiedzieć:
Jesteśmy tutaj.
Powiedzmy, że jesteśmy tu i teraz, w Warszawie, w Terminalu Kultury, na Inauguracji roku
akademickiego 2023/2024, z innymi ludźmi, którzy są na początku swojej nowej, życiowej,
akademickiej drogi, jesteśmy w Wyższej Szkole Artystycznej.
To pierwsze i poniekąd słuszne rozpoznanie wydaje się dość oczywiste, ale co mamy z nim zrobić?
Właśnie w tym momencie pojawia się kolejne pytanie, które brzmi – Co mam teraz zrobić?
To drugie ważne pytanie. Co mam zrobić?
Może powinniśmy robić swoje, albo to co do nas należy, jednak bez konkretów, co do rodzaju
działania i celu. Najczęściej jasności, co dokładnie mamy robić, nie ma, więc podpowiedzi jakie
pierwsze do nas przychodzą zazwyczaj są proste.
Jeśli nie wiem co robić, to robię to, co robią inni. Ma to oczywiście sens np.: gdy wszyscy siadają to ja
również, gdy klaszczą, to klaszcze, kiedy uciekają w popłochu, to też uciekam itp.
Ten stadny automatyzm czasem dobrze się sprawdza. Sprawdza się pod pewnym warunkiem.
Działa to szczególnie wtedy, gdy znajdujemy się w dobrym miejscu i w dobrym środowisku. Wtedy ci
inni prawdopodobnie będą robić to, co służy interesom grupy i nam również.
Jeśli tak jest, to możemy im zaufać. Podstawa to odpowiedni wybór.
Gdy jestem w odpowiednim miejscu, to widzę że to, co robią ludzie wokół mnie, jest dobre również
dla mnie i ja będąc z nimi mogę robić to samo. Wtedy ja też uczę się, studiuję, tworzę, maluję, rysuję,
rozwijam się.
Dlatego tak istotne jest środowisko, czyli to gdzie jesteśmy.
To gdzie jesteśmy jest ważne i gdy świadomie potrafimy sobie zadać takie pytanie, to uzyskamy
szczególny wgląd do naszej autorefleksji, która podpowie nam co mamy robić.
Gdy tego nie zrobimy i zabraknie nam tak ważnej wewnętrznej perspektywy, możemy znaleźć się w
złym punkcie i wtedy dobry start jest utrudniony.
Problem mamy też, gdy znajdziemy się w miejscu przypadkowym. Poznamy to po tym, że będąc
zagubionymi rozglądamy się w koło zupełnie jak Vincent Vega grany przez Johna Travoltę w filmie
Quintana Tarantino pt. „Pulp Fiction”. Nie wiemy, gdzie jesteśmy, dlaczego właśnie tu się znaleźliśmy i
co mamy robić.
Gdy jesteśmy zagubieni i w złym miejscu, to może się zdarzyć to, że ci inni wokół nas nic nie robią, nie
są aktywni, pewni siebie, ani szczęśliwi i często odczuwają lęk oraz depresję, a jak już coś robią może
być to głupie, nieskuteczne lub nawet destrukcyjne.
Lepiej wiedzieć gdzie się jest, choć dobre miejsce, ani sensowne działania niczego oczywiście nie
gwarantują, tylko lub aż znacząco zwiększają szansę.
Czasami jest też tak, że nie wszystko zależy od nas. Zauważ, że nie zawsze musisz być
szczęśliwy/szczęśliwa i często w życiu nie jest dobrze i wtedy zadanie sobie tego prostego pytania jest
tym bardziej kluczowe.
Gdzie jestem? Co mam robić?
Wyobraź sobie, że płyniesz niewielkim jachtem i w wyniku sztormu Twój statek rozbija się o skały, a Ty
lądujesz na nieznanej wyspie. Jeśli mamy problem z wyobrażaniem sobie katastrof, to jest taki obraz
Rembrandta pt. „Burza na Jeziorze Galilejskim”.
Po burzy przychodzi cisza, a Ty leżysz na brzegu samotnie, fale obmywają Twoją wyczerpaną
doświadczeniami twarz. Gdy odzyskujesz przytomność sprawdzasz, że żyjesz i pierwsze pytanie, które
pojawia się w twojej głowie brzmi:
Gdzie ja jestem? Niektórzy zadają sobie to pytanie co weekend, po burzliwej nocy z piątku na
poniedziałek, ale to inna historia.
Odpowiedź nie jest już taka oczywista, ponieważ nie masz wyraźnych punktów odniesienia. Nie wiesz,
czy jakaś mapa przetrwała, czy znajdziesz kompas, ani czy gdzieś na wyspie jest kapitan i reszta załogi.
Być może zginęli lub są na innych dalekich wyspach, a Ty jesteś sam.
Na zewnątrz widzisz morze, niebezpieczne fale, skały i nieznaną roślinność. Najprawdopodobniej
jesteś zbyt daleko od bezpiecznego miejsca.
Spoglądasz w ocean i zupełnie nie wiesz gdzie jesteś, GPS nie działa, a papierowa mapa, jeżeli nawet
przetrwała, nie pokazuje żadną cyfrową szpilką, gdzie aktualnie się znajdujesz.
Wtedy ogarnia Cię strach. I nie wiesz co masz zrobić? Więc nie robisz nic, czekając na to, że na pewno
ktoś przyjdzie i Cię uratuje, że coś musi się wydarzyć…Powierzasz swoje życie przypadkowi, losowi,
bóstwom, władzy, grupom, innym…obcym przypadkowym ludziom…
Dlatego tak ważne jest, aby wiedzieć co robić, po ustaleniu tego gdzie jesteśmy i z kim jesteśmy.
Życie oczywiście nie zawsze układa się zgodnie z naszymi planami – statki rozbijają się o skały i czasem
znajdujemy się w sytuacjach, których nie kontrolujemy, jednak nie znaczy to, że rozsądnym jest
odpuszczać i się poddawać. Kluczowym przesłaniem jest potrzeba akceptacji rzeczywistości i
rozpoznanie miejsca, będąc tu, gdzie jesteśmy, by potem działać z nadzieją na lepszą przyszłość.
Z dobrym racjonalnym nastawieniem, czyli z odpowiednią postawą, może zaraz zbudujesz piękną
nową łódź, przeciągniesz ją przez trawę i piasek, aby popłynąć dalej i szybciej, lub stworzysz statek,
taki latający statek i nim polecisz w kosmos, tam gdzie są Twoje marzenia i ambicje.
Nie zrobimy tego jeśli przestaniemy myśleć i wierzyć, że nam się uda. Jeżeli wydaje Ci się, że w świecie
panuje niepojęty chaos, determinizm oraz dzieją się w nim niewyjaśnione zjawiska, wszystko zmienia
się w sposób nieprzewidywalny tak, że umysł ludzki nie jest w stanie niczego pojąć, to nic nie zrobisz.
Aktualnie wydaje mi się, że żyjemy w świecie, w którym mamy za dużo determinującego nas
przypadku, strachu i traumatyzmu, pomieszanego z marazmem, a za mało zdecydowania, odwagi,
aktywności, walecznego serca, dzielności i radosnej śmiałości.
Bezruch i czekanie powoduje, że otacza nas klimat słabości, przyczyniający się do definiowania
tożsamości przez pryzmat bycia ofiarą urazów, kompleksów i licznych lęków.
Trwa to długo. Od czasów średniowiecza licytujemy się kto ma większą ranę, kto bardziej cierpi.
Widać to bardzo wyraźnie na przykładzie sceny ukrzyżowania namalowanej przez Matthias’a
Grünewalda w latach pomiędzy 1512-1516.
Cierpimy z pasją albo popadamy w maskujący toksyczny narcyzm widoczny między innymi w obrazach
Michelangelo Merisi da Caravaggia np. „Narcyz przy źródle” lub „Chłopiec gryziony przez jaszczurkę”.
Wtedy jednym sensownym celem naszego życia może być tylko rosnąca wytrzymałość, pozwalająca
nam na przyjęcie jeszcze większego cierpienia lub samozagłada. Ale jeśli mamy resztki aktywnej
świadomości, która nam powie – “dość”, to wchodzimy w procesy ciągłego przepracowywania
dawnych traum i też nie żyjemy w teraźniejszości. Oczywiście, przepracowywanie przez jakiś czas
czegoś jest aktywnym działaniem i to jest dobre.
Jednak chciałbym wyświetlić Wam inną perspektywę, która mniej otwiera nas na daleką przeszłość,
przez co pokazuje wyraźniej i precyzyjniej widoczną teraźniejszość, w której działając aktywnie i
świadomie użyjemy rozsądku i rozumu.
Dla ukazania tej perspektywy warto przywołać Arystotelesa i znaczenie jego myśli. Do spotkania z tym
antycznym filozofem posłuży nam fresk namalowany przez Rafaela Santi dla ozdobienia ścian
prywatnych papieskich stancji, znany z tytułu “Szkoła ateńska”.
Rafael na swoim fresku przedstawił około 40 postaci, samych ważnych postaci. W centrum znaleźli się
czołowi antyczni filozofowie greccy – Platon, wskazujący ręką niebo jako miejsce doskonałych idei
transcendentnych oraz Arystoteles, który kieruje dłoń ku ziemi, podkreślając tym samym koncepcje
immanentne oparcia wiedzy na doświadczeniu.
Arystoteles pokazuje nam gdzie jesteśmy, wskazując na ziemię mówi, że wszystko w naszym życiu ma
swój cel. Ty też masz swój cel.
To oznacza, że posiadamy wrodzoną intencję, która jest w nas samych, a naszym celem nie jest
jedynie bycie żywym, przetrwanie i rozmnażanie, ponieważ ten cel dotyczy również roślin i zwierząt.
Nasz cel musi być czymś wyjątkowym dla nas samych, ale również dla naszego całego gatunku.
Arystoteles przekonuje nas, że celem ludzkości jest używanie rozumu, czyli rozsądku, ponieważ tylko
my go posiadamy w takiej formie.
To nie jest przypadkowe, że jesteśmy obdarzeni tym wyjątkowym darem, dlatego nasz cel musi być
ściśle z nim powiązany.
To był głęboki wniosek Arystotelesa – filozofa, który był również naukowcem i badaczem przyrody.
Ktoś powie, że dla człowieka nie używanie rozumu lecz szukanie szczęścia jest celem. Szczęście – tu
skrada się Platon wskazujący palcem w stronę transcendencji. Będąc tu na uczelni artystycznej musisz
odpowiedzieć sobie na pytanie rodem z metafizyki: Czy człowiek będący artystą może być osobą
szczęśliwą? Czy artysta jest człowiekiem zdolnym do radzenia sobie z rzeczywistością, czy też, jak
wielu uważa, bezradnym i bezbronnym wrażliwcem, ślepym wyrzutkiem społeczeństwa, szaleńcem
lub łupinką targaną falami rzeczywistości? Ja ufam, że artysta może budować dobrostan swój i innych
tworząc szczęście.
Szczęście jako stan długotrwały i pochodzący ze świata idei, wydaje się być tam, gdzie wskazuje nam
Platon, ale Arystoteles też ma o nim coś do powiedzenia.
Jego filozofia wskazuje również, że szczęście jest wynikiem słusznego działania. Szczęście to stan,
który odczuwamy, gdy mamy efekty i podejmujemy właściwe działania lub unikamy tych, które są
szkodliwe.
Innymi słowy według Arystotelesa, kiedy nasze słuszne i skuteczne działania są oparte na rozumie i
pasji, to właśnie wtedy robiąc to, co trzeba, doświadczamy szczęścia.
Filozof zachęca nas do refleksji nad tymi koncepcjami i do dążenia do osiągnięcia pełni naszego
potencjału poprzez mądre działania oparte na rozsądku. To właśnie te działania prowadzą nas ku pełni
życia.
Dobrze, ale czy sam rozum wystarczy?
Genialny malarz Rafael Santi w swoim dziele pokazał dwie perspektywy, dwóch filozofów, ale też
jeden kierunek prowadzący drogą do przodu, kierunek do poznania prawdy i rozwoju świadomości.
Przepis jest zatem taki: rozsądne działanie plus pasja płynąca z serca.
Arystoteles wskazujący na ziemię przypomina nam gdzie jesteśmy.
Przypominam, jesteście na Inauguracji roku akademickiego w Wyższej Szkole Artystycznej w
Warszawie, waszym celem nie jest jedynie przetrwanie, tylko rozwój talentów i nauka.
Uśmiechnijcie się i podziękujcie sobie, że mieliście odwagę i podjęliście trud dostania się na tę
Uczelnię i że zdecydowaliście się studiować na jednym z nielicznych w Europie i jedynym w Polsce,
kierunku artystycznym, który jest tak autorski i unikalny.
Ja też mogę Wam pogratulować i zapewnić jednocześnie, że jesteście w dobry miejscu i to
zawdzięczacie sobie. To dzięki Waszym własnym decyzjom, intuicji oraz szczęściu, któremu trzeba było
pomóc, znaleźliście się tu w WSA.
Chcielibyśmy, abyście jako studenci Wyższej Szkoły Artystycznej wzrastali zgodnie z waszymi
przekonaniami, które są w waszych sercach, z naturą słusznych i racjonalnych działań oraz poziomem
ambicji. Naszym celem jest, abyście widzieli w sobie ludzi racjonalnych, kierujących się rozsądkiem,
pasją i talentem.
Mamy nadzieję, że będziecie niezależni, samodzielni i samowystarczalni, a także, że będziecie
posiadać ogromne i głębokie poczucie własnej wartości, a Wasza emocjonalna wrażliwość stanie się
motorem napędowym do działań, które pomogą Wam osiągnąć sukces.
dr hab. Robert Manowski
Rektor Wyższej Szkoły Artystycznej w Warszawie

Aktualności