Dodano

Pożegnanie Leszka Puchalskiego

Po długiej chorobie odszedł od nas wybitny artysta i pedagog Lech Puchalski, człowiek który w Wyższej Szkole Artystycznej stworzył pracownię rzeźby w technice papier-mâché. Zawsze uczestniczył w licznych wydarzeniach artystycznych i pokazach dyplomowych. To dzięki niemu nasi studenci poznali wyjątkową sztukę tworzenia rzeźb i elementów scenograficznych z nakładanych na siebie warstw papieru osadzonych na siatce z drucianego szkieletu.

Był wybitnym i bardzo skromnym człowiekiem. W swojej pracy poznał i miał szansę pracować z wielkimi filmowcami: Allanem Starskim, Romanem Polańskim, Jerzym Kawalerowiczem i Waldemarem Pokromskim  – będącym prawdziwym guru technik charakteryzatorskich.

Lech Puchalski swoją technikę wykorzystał w pracy scenograficznej przy wielu ważnych obrazach filmowych. Jego dzieła możemy oglądać w filmie Romana Polańskiego pt. ,,Pianista” oraz w Quo vadis wyreżyserowanym przez Jerzego Kawalerowicza. Na zawsze zapamiętamy również rzeźbę noworodka wpadającego w resztki ryb autorstwa Lecha. Rzeźba nowonarodzonego dziecka, po odpowiednim przygotowaniu charakteryzatorskim przez Waldemara Pokromskiego, zagrała w pierwszej kluczowej scenie w filmie pt ,,Pachnidło”.

Pomimo tak wielu znaczących osiągnięć artystycznych, które uzyskały światową sławę, zawsze znalazł czas dla swoich studentów w Wyższej Szkole Artystycznej oraz dla własnej niezwykłej twórczości.

Wiele lat temu odwiedziłem jego pracownię gęsto zasiedloną przez postacie, które konkurowały między sobą o moją uwagę. Lech z błyskiem w oku opowiadał mi ciekawe historie, wyciągał niektóre rzeźby i dokładnie pokazywał. Widziałem postacie połykające żaby i miecze, wąsatego siłacza rozrywającego łańcuch, wampira wychodzącego z trumny na oczach mdlejącej damy oraz całującą się barokową parę kochanków. Zakochałem się w tym, co zobaczyłem i od tej pory połączyło mnie z Lechem porozumienie mające na celu nauczenie tej magicznej techniki młodych ludzi. Zarejestrowałem kamerą ten magiczny świat, ale chciałbym kiedyś zobaczyć wszystkie dzieła Leszka Puchalskiego ponownie na wielkiej ekspozycji w galerii albo muzeum sztuki.

Lech, co było niezwykłe, przed ukończeniem Akademii Sztuk Pięknych pracował jako charakteryzator teatralny, ponieważ był absolwentem słynnej niegdyś warszawskiej szkoły technik teatralnych, co oznaczało, że jest idealnym kandydatem na wykładowcę w WSA.

Wśród tych kolorowych postaci ulicznych sztukmistrzów żyjących w świecie papier-mâché Lech czuł się najlepiej, ponieważ one łączyły w sobie ciekawość, radosny humor i wyrafinowaną technikę w jedną plastyczną całość. W  jego niezwykle wrażliwym sercu zamieszkali bohaterowie przedwojennej Warszawy. Rzeźbił ulicznych muzykantów, cyrkowców, iluzjonistów, praskich cwaniaczków, szemrane dziewczęta i drobnych pijaczków. Swoich bohaterów umieszczał w wyreżyserowanych przez siebie scenach miejskich,  które ożywiał dzięki  kombinacji sznurków, drutów i pokręteł. Sam był niczym twórca iluzjonista, wprawiający w ruch rzeźbiarskie materie będące na ogół statyczne i martwe. Wiedziałem, że Puchalski tak naprawdę był antycznym Pigmalionem, zniechęcony kondycją życia codziennego postanowił stworzyć swój ideał radosnego świata. Był wielkim obserwatorem świata, dlatego na jego makietach podziwiać można w szczegółach starą, przedwojenną Warszawę z jej barwnymi i charakterystycznymi mieszkańcami.

Kochał swoje rzeźby. Mówił, że mają swoje historie, barwy i pragnienia, dlatego tak bardzo chciał  wprawić je w ruch i tchnąć w nie życie.

Taki był Lech Puchalski, niezwykle skromny, delikatny, obdarzony niezwykłą, plastyczną inteligencją i specyficznym humorem, dzięki któremu jego rzeźby cały czas subtelnie mrugają do nas okiem.

Jako Rektor Wyższej Szkoły Artystycznej w Warszawie w imieniu swoim, całej kadry i studentów ze smutkiem żegnam wybitnego artystę, naszego wielkiego pedagoga i wspaniałego człowieka.

dr Robert Manowski

Nabożeństwo żałobne odbędzie się 14.08.2015 r. w kościele Św. Grzegorza przy ul. Wolskiej 180/182 o godz.13:00

Aktualności